Srutututu pęczek drutu. Wyłączyłam telewizor i wyszłam z domu. Mama w pracy, ojciec też a Jade ma wszystko w dupie i śpi jak zabita. Mieszkam w dość przytulnym domku , może to nie jest jakiś tam pałac ale naprawdę życie w takim domu by mi wystarczyło, gdybym mieszkała w nim sama. Pracuję po 9 godzin dziennie, w barze. Odbywa się w nim dość sporo imprez , mój szef to... nawet nie ma na niego słowa. Tylko czeka, żeby polecieć komuś po wypłacie. Zerknęłam na zegarek w telefonie. Cholera jasna! Zaraz mam zajęcia! Zaczęłam biec zawsze byłam dobra z w-f'u dlatego teraz się tak spieszę do szkoły tanecznej. Wbiegłam szybko do szkoły. Na szczęście jak weszłam zabrzmiał dzwonek.
-Emi gdzie ty się podziewałaś?!- usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
-Hej późno wyszłam z domu, bo ta wredna małpa Jade przestawiła mi budzik.
-Osz to wredna su..- Nie pozwoliłam jej dokończyć
-Chodź lepiej bo się obie spóźnimy
*
-Dobra to ja lecę muszę iść na sesję- Powiedziała Olivia kierująca się w stronę parkingu.
-Ok nie ma sprawy- zerknęłam na zegarek. Dlaczego ja do cholery wszędzie się muszę spóźniać?-Olivia podwieziesz mnie pod klub i tak jestem już wystarczająco spóźniona.
-Jasne Emi wsiadaj- wsiadłam do samochodu i po jakiś 10 minutach weszłam
do klubu. Co prawda wygląda on z klasą i wgl, ale na zapleczu jest zupełnie inaczej. Brud i syf kryje się na tą maską. Szef pieniądze na ten klub pożyczył od masy znajomych i wziął kredyt , skoro wyremontował salę to nie mógł chodź odrobinę zrobić coś z tym zapleczem?! Przecież tam nawet nie można wypić kawy, bo jest taki syf.
- Emily !- Szefie przepraszam, ale miałam zajęcia i wie szef one się przeciągnęły.
- Słuchaj nie obchodzi mnie to. Dzisiaj budzik a jutro co ?! Masz wybór. Albo lecę Ci po wypłacie albo zostajesz po godzinach i sprzątasz.
- Sprzątam. - rzucił mi klucze do swojej zasranej restauracji i odszedł z miną zwycięzcy. Pieprzony gnój. Wzięłam się za obsługiwanie stolików. W przerwie wykonałam telefon do mamy i sms do Olivii. Dziś mogłam u niej zostać na noc. Olivia jest dla mnie jak siostra, oczywiście nie taka jak Jade tylko kochająca, na którą można zawsze liczyć. O północy wszyscy wyszli, a ja wzięłam się za sprzątanie, włączyłam radio trochę przy tym podśpiewywałam i poruszałam bioderkami. Taniec jest moją pasją. Zaczęłam od wpakowania naczyń do zmywarki, a chwilę potem już układałam krzesełka na stolikach. Usłyszałam skrzyp drzwi wejściowych. Stałam jak wryta i patrzyłam jak pięciu ubranych na czarno mężczyzn, w kominiarkach wchodzi do środka. Rozejrzeli się a wzrok jednego z nich padł na mnie. Przeszył mnie chłód jego zielonych oczu. Podszedł bliżej mnie. Strach, chłód opanowały moje ciało, od stup do głowy. Nagle złapał mnie za ramię
- Nie, dotykaj mnie - cofnęłam się ale wpadłam w stolik.
- Co ty bredzisz?! - powiedział ochrypłym głosem.
- To co słyszysz. Zostaw mnie.
- Co ty bredzisz?! - powiedział ochrypłym głosem.
- To co słyszysz. Zostaw mnie.
- Zabawimy się troszkę. Nie wyglądasz na taką, która tego nie lubi, złapał mnie za włosy. Zabolało mnie to, kątem oka zobaczyłam resztę stali przy kasie.
- Hazza nie możemy otworzyć kasy !
- Gdzie jest klucz ? - syknął.
- Nie ma go tu!
- Pytałem gdzie jest ?
- Właściciel zawsze ma go przy sobie.
- Adres.
- Nie znam ! Sprawdźcie w teczkach, które leżą pod kasą. - paraliżował mnie strach. Co ja robię do cholery?! Nie mogę się zastraszać. Ugięły się pode mną nogi ale złapał mnie w talii i przytrzymał.
- Podobasz mi się. - mruknął tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
- Mam ! Jedziemy ! - straciłam przytomność. Ocknęłam się przez piekący ból na prawym policzku. Stał przede mną jeden z nich. Ten z miodowymi oczami.
- Wstawaj królewno. - złapał mnie za włosy i przystawił broń do skroni.
________________________________________________________________________
Mam nadzieję że się podobało. 1 rozdział/tydzień.
- Hazza nie możemy otworzyć kasy !
- Gdzie jest klucz ? - syknął.
- Nie ma go tu!
- Pytałem gdzie jest ?
- Właściciel zawsze ma go przy sobie.
- Adres.
- Nie znam ! Sprawdźcie w teczkach, które leżą pod kasą. - paraliżował mnie strach. Co ja robię do cholery?! Nie mogę się zastraszać. Ugięły się pode mną nogi ale złapał mnie w talii i przytrzymał.
- Podobasz mi się. - mruknął tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
- Mam ! Jedziemy ! - straciłam przytomność. Ocknęłam się przez piekący ból na prawym policzku. Stał przede mną jeden z nich. Ten z miodowymi oczami.
- Wstawaj królewno. - złapał mnie za włosy i przystawił broń do skroni.
________________________________________________________________________
Mam nadzieję że się podobało. 1 rozdział/tydzień.
Rozdział jest fajny jednak należy on do blogu Black jak się nie mylę .
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest IDEDNTYCZNY jak na blogu "Black" :http://black-harrystyles.blogspot.com/2013/07/rozdzia-1.html .... dziewczyna ma talent (czytałam całego bloga) więc nie kradnij jej pomysłów -_-
OdpowiedzUsuń