~Następny dzień, Harry~
Wczoraj za nim dojechaliśmy do domu odwieźliśmy Holly, a gdy wróciliśmy było już późno i nie chciałem dręczyć Emily. Dziewczyny były w strasznym stanie. Nic nie mówiły, nie płakały, tylko siedziały i wpatrywały się w drogę. Co tam się właściwie stało?! Gdy się obudziłem Em jeszcze słodko spała. Wstałem jak najostrożniej, wziąłem spodnie,koszulkę,ubrałem się i poszedłem do Darcy. Mój kwiatuszek spał. Ucałowałem ją w czółko i poszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki-pusta. Cholera. Wziąłem portfel, kluczyki, ubrałem buty i pojechałem do najbliższego sklepu, oddalonego o jakieś 10 minut lub krócej. Kupiłem potrzebne składniki między innymi bitą śmietanę, truskawki, tylko nie myślicie o niczym nie moralnym. Nie mógł bym, a może? Na samą myśl na moją twarz wkradł się uśmiech. Zapłaciłem z zakupy i wszyłem że sklepu. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Jechałem szybko zresztą tak jak zawsze. Po kilku minutach byłem już w domu. Od razu zabrałem się za robienie śniadania. Wziąłem patelnie rozbiłem kilka jajek,dosypałem szczyptę soli i zacząłem mieszać. Na drugiej patelni zacząłem smażyć bekon. Lubię gotować, sprawia mi to przyjemność. Większość facetów myśli że to właśnie kobieta powinna gotować, ale my powinniśmy pomagać naszym kobietom. Jeśli nie w gotowaniu to w czymś innym, aby ulżyć im
chodź trochę. Wyłożyłem wszystko na dwa talerze,nalałem jeszcze kawy do dwóch filiżanek i poszedłem na górę obudzić moją księżniczkę. Gdy weszłem do sypialni, zobaczyłem że Emily już nie śpi, nawet jest ubrana, ale leży plackiem na łóżku. Jej włosy spadały na jej twarz. Wyglądała tak słodko, uroczo i przepięknie. Podszedłem do niej i dałem jej buziaka.
-A księżniczka to nie zejdzie na śniadanie?-spytałem
-A czy nie można zamówić śniadania do łóżka?-uniosła jedną brew, pokiwałem przecząco głową głową-Dlaczego?
-To znaczy można, ale raz że mi się nie chce a po drugie mogłabyś wyjść już z tej sypialni skoro i tak nie śpisz-szybko zamknęła oczy
-Śpię-odpowiedziała
-Właśnie widzę-uśmiechnąłem się-Jak chcesz mogę cię zanieść
-To zanieś-westchnąłem, po czym wziąłem ją na ręce niczym świeżo upieczony mąż niosący pannę młodą-Uważaj-powiedziała kiedy schodziliśmy ze schodów. Specjalnie szedłem wolno. Udałem że tracę równowagę-Nie pość mnie!-krzyknęła, ja się tylko uśmiechnąłem i szybko zeszłem ze schodów, po czym postawiłem moją księżniczkę na podłodze-Idiota!-uderzyła mnie z pięści w ramię, ja się za nie złapałem wymalowałem na twarz grymas i udałem że boli-Jeszcze więszy idiota!
-ale kochany, cudowny i przystojny idiota-poprawiłem ją odsuwając jej krzesło przy stole gdzie czekało na nas śniadanie, Emily tylko uśmiechnęła się-Smakuje?-spytałem kiedy jadła swoją porcję śniadania.
-yhm... jest pyszne-powiedziała z pełną buzią, więcej o nic nie pytałem. Resztę śniadania dokończyłem i co chwilą zerkałem jak Em pochłania jajecznicę-Harry...zaczęła kiedy skończyła jeść-Harry chcę wziąć ślub zanim mi albo Tobie coś się stanie
-kochanie nic Mi, ani Tobie się nie stanie
-Ale ty mnie nie zrozumiałeś. Chcę wziąć ślub-powiedziała ostatnie zdanie bardzo wolno-jeśli Tu nie chcesz,lub uważasz inaczej to ja nie chcę naciskać, ale ktoś może sobie pomyśleć że zaręczyny były już dawno a więc kiedy ślub?
-Masz całkowitą rację kochanie. Jeszcze dziś zajmiemy się przygotowania do naszego ślubu-zaskoczyła mnie ale ma naprawdę rację. Ja ją kocham, ona mnie, mamy wspaniałe dziecko a nie mamy ślubu. Jak to wygląda?-a dlaczego zaczęłaś tą rozmowę, oprócz tego że nie chcesz żeby nam się coś stało, ktoś Ci coś powiedział?
-nie miałam sen
~Emily~
-sen?-zapytał zdziwiony, pokiwałam głową-i co w nim było?-przypomniałam sobie mój sen zaczęłam mówić:
Wyjrzałam dyskretnie przez okno. Wszyscy już na mnie czekali, on również. Jednak z okna nie mogłam go zobaczyć, pewnie jest tak samo zdenerwowany jak ja.
-już czas-w pokoju pojawił się Roger, podszedł do mnie bliżej-jestem taki z ciebie dumny. Pamiętam jak uczyłem jeździć Cię na rowerze, te twoje pierwsze wywrotki, a potem płacz. Pamiętam jak razem z Kate i Jade chodziliśmy do parku, a ty razem z Jade bawiłyście się liśćmi-jego oczach pojawiły się łzy nie chciałam żeby płakał w tak pięknym dniu
-ej nie płacz, bo ja zaraz też będę
-masz rację. Wyglądasz pięknie-miałam na sobie niesamowitą sukienkę, była biała,długa wyglądałam jak księżniczka i tak się czułam. Moją głowę zdobił biły welon, panna młoda. To naprawdę ja- Harry ma wielkie szczęście. Nawet nie wiem kiedy ty tak mi
wyrosłaś. To co idziemy?
-idziemy-uśmiechnęłam się, razem z Roger'em wyszliśmy z domu. Było pięknie, plaża, biało turkusowe miejsca dla gości, taki sam stoliczek, przy którym czekał ksiądz. Do tego dużo kwiatów, dywanik po którym szłam a na nim białe płatki róż i on. Harry. Mój narzeczony a za chwilę mąż. Stał tam. Czekał na mnie. Po jego prawej przy prawym słupku czekały: Holly, Olivia, Jade i Gemma. Po jego lewej, przy lewym słupku czekali: Louis, Zayn, Liam i Niall. Roger doprowadził mnie do ,,ołtarza''. Harry złapał mnie za rękę. Ksiądz zaczął przemawiać. Bla, bla, bla...
-Czy ktoś z tu obecnych jest przeciwny niech powie teraz lub zamilknie na wieki
-ja jestem!-usłyszałam głos. Wszyscy spojrzeli w miejsce skąd pochodził głos. Mój ojciec. Tylko nie on. Trochę się zmienił. Miał teraz wąsy i lekką bródkę. Miał na sobie pomarańczowy kombinezon. Podszedł do nas i nagle w jego dłoni pojawiła się broń. Wymierzył ją w stronę Harry'ego i nacisnął spust.
-Nie!-rzuciłam się do Harry'ego, spojrzałam na niego, teraz celował we mnie. Teraz też nacisnął spust. Poczułam ukucie w piersi a potem wielki ból. Sukienka była cała czerwona, a ja czułam jak moje oczy powoli sie zamykają. Usłyszałam jeszcze kilka strzałów, następnie krzyk. Dalej tylko ciemność...
-Twój ojciec? Roger?-spytał zdziwiony Harry, kiedy skończyłam opowiadać mój sen
-Nie, bo wczoraj ja i Holly dowiedziałyśmy się kto jest naszym ojcem. Prawdziwym ojcem.
-kto?-poczułam wielką gulę w gardle
-William jest moim ojcem!-krzyknęłam a z moich oczu popłynęło kilka łez-uwierzysz? Przecież to niemożliwe-teraz zaczęłam się śmiać, ale to był śmiech bólu,rozpaczy
-co?! To...
-nie możliwe-dokończyłam za niego-a jednak. On jest moim pieprzonym ojcem a Lucy jest moją pieprzoną, przyrodnią siostrą! Powiedział zabił moją mamę za to że go zostawiła i że nas oddała rozumiesz?!-krzyknęłam, z moich oczu leciały łzy,usłyszałam płacz. Aniołek się obudził. Po raz pierwszy spała całą noc. Pobiegłam na górę, do pokoju Darcy. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Po chwili pojawił się obok mnie Harry.
-Będzie dobrze-powiedział cicho, chciałam powiedzieć że nie będzie dobrze, ale nie zrobiłam tego, on przytulił mnie i pocałował w głowę...
Wczoraj za nim dojechaliśmy do domu odwieźliśmy Holly, a gdy wróciliśmy było już późno i nie chciałem dręczyć Emily. Dziewczyny były w strasznym stanie. Nic nie mówiły, nie płakały, tylko siedziały i wpatrywały się w drogę. Co tam się właściwie stało?! Gdy się obudziłem Em jeszcze słodko spała. Wstałem jak najostrożniej, wziąłem spodnie,koszulkę,ubrałem się i poszedłem do Darcy. Mój kwiatuszek spał. Ucałowałem ją w czółko i poszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki-pusta. Cholera. Wziąłem portfel, kluczyki, ubrałem buty i pojechałem do najbliższego sklepu, oddalonego o jakieś 10 minut lub krócej. Kupiłem potrzebne składniki między innymi bitą śmietanę, truskawki, tylko nie myślicie o niczym nie moralnym. Nie mógł bym, a może? Na samą myśl na moją twarz wkradł się uśmiech. Zapłaciłem z zakupy i wszyłem że sklepu. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Jechałem szybko zresztą tak jak zawsze. Po kilku minutach byłem już w domu. Od razu zabrałem się za robienie śniadania. Wziąłem patelnie rozbiłem kilka jajek,dosypałem szczyptę soli i zacząłem mieszać. Na drugiej patelni zacząłem smażyć bekon. Lubię gotować, sprawia mi to przyjemność. Większość facetów myśli że to właśnie kobieta powinna gotować, ale my powinniśmy pomagać naszym kobietom. Jeśli nie w gotowaniu to w czymś innym, aby ulżyć im
chodź trochę. Wyłożyłem wszystko na dwa talerze,nalałem jeszcze kawy do dwóch filiżanek i poszedłem na górę obudzić moją księżniczkę. Gdy weszłem do sypialni, zobaczyłem że Emily już nie śpi, nawet jest ubrana, ale leży plackiem na łóżku. Jej włosy spadały na jej twarz. Wyglądała tak słodko, uroczo i przepięknie. Podszedłem do niej i dałem jej buziaka.
-A księżniczka to nie zejdzie na śniadanie?-spytałem
-A czy nie można zamówić śniadania do łóżka?-uniosła jedną brew, pokiwałem przecząco głową głową-Dlaczego?
-To znaczy można, ale raz że mi się nie chce a po drugie mogłabyś wyjść już z tej sypialni skoro i tak nie śpisz-szybko zamknęła oczy
-Śpię-odpowiedziała
-Właśnie widzę-uśmiechnąłem się-Jak chcesz mogę cię zanieść
-To zanieś-westchnąłem, po czym wziąłem ją na ręce niczym świeżo upieczony mąż niosący pannę młodą-Uważaj-powiedziała kiedy schodziliśmy ze schodów. Specjalnie szedłem wolno. Udałem że tracę równowagę-Nie pość mnie!-krzyknęła, ja się tylko uśmiechnąłem i szybko zeszłem ze schodów, po czym postawiłem moją księżniczkę na podłodze-Idiota!-uderzyła mnie z pięści w ramię, ja się za nie złapałem wymalowałem na twarz grymas i udałem że boli-Jeszcze więszy idiota!
-ale kochany, cudowny i przystojny idiota-poprawiłem ją odsuwając jej krzesło przy stole gdzie czekało na nas śniadanie, Emily tylko uśmiechnęła się-Smakuje?-spytałem kiedy jadła swoją porcję śniadania.
-yhm... jest pyszne-powiedziała z pełną buzią, więcej o nic nie pytałem. Resztę śniadania dokończyłem i co chwilą zerkałem jak Em pochłania jajecznicę-Harry...zaczęła kiedy skończyła jeść-Harry chcę wziąć ślub zanim mi albo Tobie coś się stanie
-kochanie nic Mi, ani Tobie się nie stanie
-Ale ty mnie nie zrozumiałeś. Chcę wziąć ślub-powiedziała ostatnie zdanie bardzo wolno-jeśli Tu nie chcesz,lub uważasz inaczej to ja nie chcę naciskać, ale ktoś może sobie pomyśleć że zaręczyny były już dawno a więc kiedy ślub?
-Masz całkowitą rację kochanie. Jeszcze dziś zajmiemy się przygotowania do naszego ślubu-zaskoczyła mnie ale ma naprawdę rację. Ja ją kocham, ona mnie, mamy wspaniałe dziecko a nie mamy ślubu. Jak to wygląda?-a dlaczego zaczęłaś tą rozmowę, oprócz tego że nie chcesz żeby nam się coś stało, ktoś Ci coś powiedział?
-nie miałam sen
~Emily~
-sen?-zapytał zdziwiony, pokiwałam głową-i co w nim było?-przypomniałam sobie mój sen zaczęłam mówić:
Wyjrzałam dyskretnie przez okno. Wszyscy już na mnie czekali, on również. Jednak z okna nie mogłam go zobaczyć, pewnie jest tak samo zdenerwowany jak ja.
-już czas-w pokoju pojawił się Roger, podszedł do mnie bliżej-jestem taki z ciebie dumny. Pamiętam jak uczyłem jeździć Cię na rowerze, te twoje pierwsze wywrotki, a potem płacz. Pamiętam jak razem z Kate i Jade chodziliśmy do parku, a ty razem z Jade bawiłyście się liśćmi-jego oczach pojawiły się łzy nie chciałam żeby płakał w tak pięknym dniu
-ej nie płacz, bo ja zaraz też będę
-masz rację. Wyglądasz pięknie-miałam na sobie niesamowitą sukienkę, była biała,długa wyglądałam jak księżniczka i tak się czułam. Moją głowę zdobił biły welon, panna młoda. To naprawdę ja- Harry ma wielkie szczęście. Nawet nie wiem kiedy ty tak mi
wyrosłaś. To co idziemy?
-idziemy-uśmiechnęłam się, razem z Roger'em wyszliśmy z domu. Było pięknie, plaża, biało turkusowe miejsca dla gości, taki sam stoliczek, przy którym czekał ksiądz. Do tego dużo kwiatów, dywanik po którym szłam a na nim białe płatki róż i on. Harry. Mój narzeczony a za chwilę mąż. Stał tam. Czekał na mnie. Po jego prawej przy prawym słupku czekały: Holly, Olivia, Jade i Gemma. Po jego lewej, przy lewym słupku czekali: Louis, Zayn, Liam i Niall. Roger doprowadził mnie do ,,ołtarza''. Harry złapał mnie za rękę. Ksiądz zaczął przemawiać. Bla, bla, bla...
-Czy ktoś z tu obecnych jest przeciwny niech powie teraz lub zamilknie na wieki
-ja jestem!-usłyszałam głos. Wszyscy spojrzeli w miejsce skąd pochodził głos. Mój ojciec. Tylko nie on. Trochę się zmienił. Miał teraz wąsy i lekką bródkę. Miał na sobie pomarańczowy kombinezon. Podszedł do nas i nagle w jego dłoni pojawiła się broń. Wymierzył ją w stronę Harry'ego i nacisnął spust.
-Nie!-rzuciłam się do Harry'ego, spojrzałam na niego, teraz celował we mnie. Teraz też nacisnął spust. Poczułam ukucie w piersi a potem wielki ból. Sukienka była cała czerwona, a ja czułam jak moje oczy powoli sie zamykają. Usłyszałam jeszcze kilka strzałów, następnie krzyk. Dalej tylko ciemność...
-Twój ojciec? Roger?-spytał zdziwiony Harry, kiedy skończyłam opowiadać mój sen
-Nie, bo wczoraj ja i Holly dowiedziałyśmy się kto jest naszym ojcem. Prawdziwym ojcem.
-kto?-poczułam wielką gulę w gardle
-William jest moim ojcem!-krzyknęłam a z moich oczu popłynęło kilka łez-uwierzysz? Przecież to niemożliwe-teraz zaczęłam się śmiać, ale to był śmiech bólu,rozpaczy
-co?! To...
-nie możliwe-dokończyłam za niego-a jednak. On jest moim pieprzonym ojcem a Lucy jest moją pieprzoną, przyrodnią siostrą! Powiedział zabił moją mamę za to że go zostawiła i że nas oddała rozumiesz?!-krzyknęłam, z moich oczu leciały łzy,usłyszałam płacz. Aniołek się obudził. Po raz pierwszy spała całą noc. Pobiegłam na górę, do pokoju Darcy. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Po chwili pojawił się obok mnie Harry.
-Będzie dobrze-powiedział cicho, chciałam powiedzieć że nie będzie dobrze, ale nie zrobiłam tego, on przytulił mnie i pocałował w głowę...
Czytasz=Komentujesz
____________________
Hey misiaczki! Mamy kolejny rozdział! Jak wam się podoba? Proszę o szczere komentarze. Jak podoba się wam nowy wygląd bloga? Został tylko tydzień wakacji. Cieszycie się, bo ja jestem tym faktem załamana. Do której klasy idźcie po wakacjach?
Super się spisałaś.Jak zawszę :)
OdpowiedzUsuńwow
OdpowiedzUsuń3 gim ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
Wpadnij czasem do mnie ;]
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
czekam na następny z ciekawością!
OdpowiedzUsuń:)
Super czekam na next
OdpowiedzUsuńPiękny sen do momentu kiedy William się nie pojawił. Ciekawie czy taki będzie też ślub ;)
OdpowiedzUsuńPiękny maskara geniusz :""" niech ten sen się nie spełnia nie chcę sad endu :( William mnie wkurwia :* Ale sweet ten sen..no znaczy początek ;)
OdpowiedzUsuńWitamy 2 gimbazę a ty?
Jest naprawdę cudowny, a ty jesteśwspaniała <3
OdpowiedzUsuńPrzecztałam dzisiaj całoś.. i wow jesteś genialna <3 czekam na nastepny. POzdrawiam xx / Mrs. Payne
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńHarry jaki romantyk! *-* On jest po prostu przesłodki!!! Najpierw z tym śniadaniem, a potem jak cały czas nazywał pieszczotliwie swoją.... PRZYSZŁĄ ŻONĘ! Yaaay! :D Juz się nie mogę doczekać ślubu!!! ^^
Na pewno będzie wspaniale :3
A ten sen... Masakra. Współczuję jej. Nie chciałabym śnic o takim okropnym zakończeniu jednego z najpiękniejszych dni. :/
Cóż, 1 liceum wzywa!
:) Niech :) Mnie :) Ktoś :) Dobije :) i :) Zakopie :) W :) Rowie :)
Strasznie sie boję :(
Czekam na next!
Nicol <3
http://harrykochakotki.blogspot.com/