piątek, 14 listopada 2014

epilog

Przeczytajcie notkę

~16 lat później~
Mamy wigilię, w sumie mamy do niej jakieś 5 godzin, więc na spokojnie zdążę przygotować wszystkie potrawy
-Tato daj spokój!-krzyknęła Darcy-Będę spotykać się z kim chcę, jak chcę i kiedy chcę!-kolejna kłótnia... Darcy ma 16 lat, przeżywa okres dojrzewania,okres buntu i ma chłopaka
-Darcy chodź...-wytarłam ręce o ręcznik i zaczęłam kierować się do salonu-ty Harry też-w trójkę usiedliśmy do salonu-Już chyba wiem o co w tym wszystkim chodzi
-To mnie może oświeć-powiedziała córka
-Darcy nie tym tonem do mamy-upomniał ją Harry
-Dosyć. Darcy wiesz dlaczego ojciec tak o ciebie się troszczy?-wzruszyła ramionami-po pierwsze cię kocha, po drugie jest dziś wigilia i po trzecie chyba najważniejsze, co nigdy się nie zmieni, jesteś jego córeczką, córeczką tatusia, nie ważne duża czy mała, ale zawsze nią będziesz i zawsze będzie się o ciebie troszczył
-a skąd wiesz?-spytała po chwili ciszy
-sama się zapytaj ojca-podeszłam bliżej córki-poza tym wiem to.z własnego doświadczenia-wyszeptałam na ucho, na co się uśmiechnęła, wróciłam do kuchni
-Już jesteśmy!-usłyszałam głos dzieci, po chwili Max i Jade weszli do kuchni, gdzie przygotowałam rybę
-kupiliście?-spytałam dzieci, na co Jade kiwnęła głową-nikt was nie zaczepiał, byliście ostrożni?
-Tak jak zawsze, zero niebezpieczeństwa-odpowiedział mi syn, wysłałam ich do najbliższego sklepu po przyprawy, bo zapomniałam kupić.
Tak razem Harrym mamy trójkę dzieci: Darcy która ma już 16 lat, a pamiętam jak ją trzymałam na w ramionach, Max'a, mającego 15 lat i Jade, która ma 9 lat. Darcy i Jade mają oczy Harry'ego. Natomiast Max jest mną jak byłam młodsza tylko w wersji męskiej. Mamy cudowne dzieci. Chociaż czasem potrafią nieźle podnieść mi ciśnienie. Ja i Harry jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, pomimo tylu lat spędzonych razem. Oczywiście były wzloty i upadki. Raz nawet był poważny upadek, chciałam go nawet zostawić, bo myślałam że mnie zdradził. Gdybym go w tamtym czasie puściła na świat nie przyszłaby Jade i zapewne nie było by mnie, Harry'ego, Darcy, Jade i Maxa tutaj.
Moja dalsza kariera potoczyła się dobrze. Przez jakiś czas wróciłam do baletu, jednak nadal tańczyłam towarzysko. Tańczyłam też w zespole Holly, jednak nie wyjeżdżam z nią za granicę, iż nie chciałam zostawiać dzieci. Od czasu do czasu miałam też jakąś sesję. Teraz już prawie w cale nie tańczę, bo jednak mam te 36 lat, aż 36 lat...Uczę w szkole tańca, w szkole gdzie zaczynałam, ale czego ja uczę? Uczę baletu, którego 17 lat temu nienawidziłam, a teraz uczę młodszych.
Williama od czasu ślubu widziałam chyba dwa razy. Pisze do mnie i do Holly dwa razy w roku. Brawa dla niego! Pisze na nasze urodziny i na świata. Nigdy mu nie odpisałam i nie zamierzam. Po mino że mu nigdy nie odpisałam, on doskonale wie co się u mnie dzieje. Dlatego tak się troszczę o dzieci.
Kiedy skoczyłam doprawiać rybę usiadłam w salonie gdzie siedziała moja cała rodzina.
-Chcecie pooglądać stare zdjęcia?
-możemy-odpowiedział Max-wzięłam z szafki album i zaczęliśmy oglądać fotografie, doszliśmy do zdjęć małej Darcy -To Darcy?
-Tak-odpowiedziałam i przyjrzałam się dokładne zdjęciu
-a, no tak samo brzydka jak teraz
-zabije go!-świetnie, powtórka z rozrywki...
____________________
Dotarliśmy do końca tego 'jakże cudownego' opowiadania. To koniec. Prawdziwy koniec. Dziękuję wszystkim, którzy je czytali. Jest mi trudno, bo strasznie się z żyłam z tą historią i naprawdę żal mi ją zostawiać, ale takie życie. Nic nie dzieje się przypadkiem. Jednocześnie chciałabym zaprosić was do czytania mojego nowego opowiadania: Magic Story. W głównych bohaterach Selena i Harry :) Oczywiście do niczego was nie zmuszam po prostu chcę abyście rzucili na to okiem, może wam przypadnie do gustu.

Tak jak mówi piosenka:,,TO JUŻ JEST KONIEC, NIE MA JUŻ NIC JESTEŚMY WOLNI, MOŻEMY IŚĆ''
Staram się być wesoła, jednak czuje ten smutek...
Więc:GoodBye.
.
.
.
.
.


sobota, 18 października 2014

Rozdział 40

*notka pod rozdziałem*

~Emily, tydzień później~
Już tydzień jesteśmy na Santorini. Jest cudownie, właściwie nie ma słowa żeby opisać to miejsce. Jedno z piękniejszy miejsc na ziemi na jakim byłam. Tu jest jak w raju, jak w niebie. Nic nie musisz robić,idziesz na plaże, opalasz się i wykazujesz do ciepłej wody, następnie zwiedzasz wyspę, jeździsz na kładach, a potem piknik o zachodzie słońca. Po prostu raj. Teraz jeszcze bardziej kocham Harry'ego, wcześniej równie
mocno go kochałam, ale teraz się coś zmieniło. Teraz oficjalnie jesteśmy razem, jesteśmy kochającym się małżeństwem i mamy wspaniałą córkę. Teraz nie jestem Emily Brown, tylko Emily Styles. Trochę dziwnie mi jeszcze z tym, bo przecież jeszcze tydzień temu byłam Brown, ale jednocześnie dobrze mi z tym. Nowe nazwisko, nowa osoba. Gdyby tego było mało to od kiedy przylecieliśmy na wyspę robimy to często, zdąża się że kilka razy wciągu dnia. Uprawiamy seks co najmniej dwa razy w ciągu dnia. Mam nadzieję że inni goście hotelu nie mają nas dość i że nas nie nienawidzą. Przebywamy z Harrym każdą możliwą chwilę razem, nie odstępuje mnie na krok, jeszcze trochę i będzie szedł za mną do łazienki, abym załatwiła swoje potrzeby fizjologiczne. Działa mi to już na nerwy, bo jednak jestem kobietą, a jak każda kobieta potrzebuję trochę spokoju i przede wszystkim prywatności. Nie jestem małą dziewczynką. Pro po dziewczynki. Jesteśmy tu tylko tydzień, a ja już strasznie tęsknię za Darcy. Tęsknię za moim aniołkiem. Jak wrócimy pewnie dużo urośnie i zmieni się. Ostatnio jak byliśmy na plaży, widziałam szczęśliwą parę z dwójką małych dzieciaczków.
-Żono co powiesz na wycieczkę do Oi?-powiedział mój mąż, który właśnie wszedł do pokoju
-Pojedźmy tam jutro, może dziś chodźmy na szlag, po wspinajmy się trochę-mam ochotę trochę poszaleć...
-A co będę miał z tego?-podszedł do mnie i pocałował mnie
-nie, nie możesz zrobić tego bezinteresownie?
-mogę-odpowiedział
-więc?-spytałam
-mogę, ale nie muszę-przewróciłam oczami-a takim razie kompromis, chcę wyjść, ale nie chcę się zmęczyć
-słyszałam że dziś będzie jakiś koncert czy festiwal i możemy pójść na Roller Coaster-a o której to wszystko się zaczyna?-spytał
-Chyba o 18, do tego czasu byśmy mogli...-spojrzałam na zegarek w pokoju-a tej chwili jest 12:40, mogli byśmy pospacerować sobie po uliczkach, zjeść wspólnie obiad i poleniuchować
-no dobrze, niech będzie, ale jutro jedziemy na Oie

-Tak pojedziemy-przewróciłam kolejny raz oczy-Teraz wyjdź chcę się przygotować na spacer-zaczęłam go wyganiać z pokoju, ten jednak przyciągnął mnie do siebie
-A może tak szybki numerek?-nie zdążyłam mu zaprzeczyć, bo wpił się w moje usta, lekko przegryzając moją wargę
-jak szybki?-przerwałam pocałunek
-bardzo szybki-znów mnie całował, teraz bardzo zachłannie. Nawet nie wiem kiedy straciłam swoją bluzkę, a następnie szorty
[****]

-Harry chodź, bo już są pewnie tłumy ludzi-powiedziałam zerkając na telefon, jest już 18:30
-Już chwila!-krzyknął z sypialni, już ja szybciej się przygotowuję
-Jak zaraz tu nie przyjedziesz idę sama!-po chwili Harry pojawił się w naszym saloniku, włosy miał zaczesane do góry, ubrany był w koszule i rurki, czy jemu nie jest tak gorąco? Ja mam na sobie krótki top, kurtkę i spodenki-Nareszcie... możemy już iść?
-Tak możemy kochanie-uśmiechnął się złośliwie
-Nienawidzę Cię-powiedziałam
-Przecież ty mnie kochasz-znów ten złośliwy uśmiech, dałam mu kuksańca w bok-postanowiliśmy się przejść, miasteczko jest nie daleko. Szliśmy wolno, trzymając się za ręce. Zaczęłam się zastanawiać jak będzie wyglądać nasze życie za kilkanaście lat. Teraz jest świetnie, ale czy będzie tak za dwadzieścia lat? Nie wyobrażam sobie tego. Ja za dwadzieścia lat...boże... Nie chcę być stara, przecież ja jeszcze nie spełniłam swoich wszystkich marzeń.-O czym tak myślisz?-wyrwał mnie z zamyślenia głos Harry'ego
-Myślę o przyszłości i uświadamiam sobie że życie jest za krótkie i musimy spełniać nasze marzenia.
-Ja swoje już spełniłem. Mam cudowną żonę, wspaniałą córkę i niezastąpionych przyjaciół, czego można chcieć więcej? A ty spełniłaś swoje?
-No właśnie nie do końca…
-A jakie jeszcze masz marzenia?
-Nie chce o tym teraz rozmawiać, możemy później?
-Jak chcesz-pocałował mnie w skroń- po kilku minutach w końcu doszliśmy do miejsca gdzie odbywało się kolorowe, wesołe miasteczko-od razu pociągnęłam Harry’ego w stronę stoisk

[****]

-Harry chodź my tam!-pociągnęłam mojego męża w stronę gdzie można było wygrać cudowne zabawki i misie, zresztą jak w każdym innym stoisku, ale tu mi się spodobał wielki, miś z kokardką-Jeszcze nic dla mnie nie wygrałeś, więc teraz wygraj dla mnie o tego misia-pokazałam palcem na misia
-ygh… no dobrze-chciałam mu powiedzieć ,,Hey, gdzie entuzjazm?’’ ale jednak wolałam tego nie mówić, bo Harry ma swoje humorki
-Witam parę, pan-wskazał na Harry’ego- musi trafić w te trzy czerwone koła tak aby ten oto krasnal-wskazał na zabawkowego krasnala-wpadł do wody
-Trzy koła, trzy kulki?- spytał Harry
-Tak- lokowaty podał mężczyźnie pięć funtów, jednak ten nie przyjął-Tylko drachmy-wyciągnęłam z torebki portfel, a z portfela 600 drachmów, mężczyzna wziął banknoty i dał Harry’emu trzy kulki.-Proszę- Harry przymierzył się do rzutu i trafił-Teraz druga-za drugim razem Harry też trafił- Trzecia- mój mężczyzna przymierzył się do rzutu i niestety nie trafił-Chyba szczęście panu nie dopisuje
-Przepraszam kochanie-powiedział Harry i pocałował mnie w czoło
-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się, gdy Harry chciał już odchodzić, zdecydowałam że ja też chcę spróbować-Teraz ja chcę zagrać- wyciągnęłam banknoty
-Klient nasz pan-podał mi trzy kulki i sztucznie się uśmiechnął, palant. Wzięłam pierwszą piłkę do ręki, przymierzyłam się do rzutu i trafiłam. Wzięłam druga piłkę i powtórzyłam czynność, tym samym ponownie trafiając-Jeszcze jedna- wzięłam do ręki ostatnią piłkę i rzuciłam w czerwone koło, na co zabawkowy krasnal utopił się w wodzie-Brawo-tak jasne, wredny, palant-Którego pani misia wybiera?
-O tego na samej górze-odpowiedziałam
-A..ale on jest wy..jątkowy
-Klient nasz pan-uśmiechnęłam się sztucznie-Kochanie-Harry wiedział o co mi chodzi, podszedł do półki na której był miś i wziął go, jeszcze raz posłałam mężczyźnie uśmiech i poszliśmy dalej

-Jak ty to zrobiłaś że ja nie trafiłem, a ty tak?
-Ma się te sposoby-uśmiechnęłam się, a tak naprawdę to krasnal jak  i cała ,,zabawka’’ mężczyzny delikatnie się poruszała, na co Harry nie zwrócił uwagi, a ja to wykorzystałam i trafiłam idealnie.-Chodź bo występ się zaczyna-poszliśmy z Harrym pod scenę, gdzie ustawiał się zespół, Harry i ja trzymającego wieeelkiego misia. Pewnie ma około metra, może mniej. Zerknęłam na moją obrączkę i chwilę się w nią wpatrywałam. Jestem mężatkom.. -Harry…-spojrzał na mnie-Kocham Cię
-Ja ciebie też, skarbie-ustał za mną i objął mnie swoimi dużymi ramionami-To co robimy jutro?-spytał złośliwie się uśmiechając
-Musiałeś zniszczyć, tak idealną, wspaniała i romantyczną chwilę?!-powiedziałam oburzona
-W nocy będzie jeszcze więcej idealnych, wspaniałych i romantycznych chwil-poruszał zabawnie brwiami
-Seksoholik!-wybuchnęłam śmiechem, Harry przyciągnął mnie do siebie, zabrał mi misia i czule pocałował, dalej oglądaliśmy występ zespołu
_______________
Witam kochani! Rozdział napisany przed chwileczką, więc jest absolutnie świeży i taki słodki. Chyba aż za słodki? Co o nim myślicie? Nie jest chyba najgorzej, aczkolwiek napewno mógłby być lepszy...

Jak wam podoba się nowy szablon?

pozdrawiam ciepło, bo tego ciepła się nam przyda, u was też tak zimno, bo u mnie straszne. Ja jak wychodzę z psem to ubieram kurtkę zimową i komin na głowę, a tata do mnie wtedy ,,julciu wyglądasz jak bałwanek''

No dobrze nie przynudzam, jeszcze raz pozdrawiam ciepło  xxx

sobota, 4 października 2014

Rozdział 39

*Ważna notka pod rozdziałem*
~02.08.2014, Holmes Chapel~
Denerwuję się, cholernie się denerwuję. Dziś jest ten jeden, jedyny i najbardziej wyjątkowy dzień w moim życiu. Dzień ślubu. Wiem że Harry już pojechał do kościoła, za jakieś pięć minut ja też będę wyjeżdżać. Jestem ubrana w moją wymarzoną i przepiękną suknię ślubną, którą pomagała mi wybrać Anne, Kate i moje druhny czyli: Jade, Holly, Olivia i Gemma, na głowie mam biały welon. Stoję przy oknie w salonie domu Anne. Chyba czas najwyższy ubrać buty, myślę sobie. Podnoszę suknię trochę wyżej i wsuwam na stopy buty, białe jak śnieg z czerwoną podeszwą. Podeszła do mnie Anne.
-Na nas już czas, nie denerwuj się aż tak-uśmiechnęła się czule i wyszła z domu
-Kochanie to co my też chyba jedziemy-powiedział Roger, który pojawił się w salonie-Jestem z Ciebie taki dumny-przypomniał mi się tamten sen-Tak wiele osiągnęłaś, a pomyśleć że jeszcze wczoraj byłaś taką malutką dziewczynką, którą uczyłem jeździć na rowerze, twoje pierwsze wywrotki i płacz. Pamiętam nasze rodzinne wypady do parku i twój śmiech,a teraz stoisz tutaj w białej sukni i zaraz zostaniesz żoną swojego mężczyzny, którym jest Harry-w jego oczach pojawiły się łzy, niech mi tu nie płacze, nie może, chyba czytał mi w myślach bo westchnął głośno-Wyglądasz pięknie, nawet nie wiem kiedy ty mi tak wyrosłaś. Harry ma naprawdę wielkie szczęście że Cię ma-po raz kolejny raz westchnął-Chyba musimy się zbierać, chyba że chcesz się spóźnić-uśmiechnął się
-Nawet tak nie mów-odpowiedziałam, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do luksusowego samochodu, wcześniej myślałam że Harry wydał na dom fortunę, teraz sobie uświadamiam że jednak na ślub wydał więcej, bo za jego pieniądze kupiłam pieniądze, teraz ten przepiękny samochód, ciekawe jak będzie wyglądać podróż poślubna...Nie wiem jak zniosę rozłąkę z Darcy, nie mam zielonego pojęcia. Darcy będzie na naszym ślubie, pojechała z Kate, Anne i Robina. Moje druhny jadą pojechały razem jednym samochodem. Nawet nie wiem kiedy samochód się zatrzymał. Roger wysiadł z samochodu, okrążył ją i pomógł mi z niego wysiąść. Byli już wszyscy, przyjaciele, cała moja i Harry'ego rodzina-Podeszłam do rodziców-Gdzie Harry?-spytałam
-W środku razem z swoimi przyjaciółmi-powiedziała wskazując na kościół
-Chyba czas zaczynać ceremonie, bo jeszcze bardziej się denerwuję-uśmiechnęłam się, wzięłam bukiet kwiatów od Jade i na mój gest wszyscy weszli do kościoła, tylko zostałam ja, Roger i moje cztery druhny ubrane w takie same piękne sukienki. Ustawiliśmy się przed wejściem, one pierwsze a potem ja i Roger, gdy usłyszeliśmy muzykę zaczęliśmy powoli iść, ćwiczyłam ten specjalny chód. Po mojej lewej tak jak idę stoją dziewczyny a po prawej Harry i chłopcy, w końcu dotarliśmy do ołtarza. Roger ,,przekazał'' mnie Harry'emu i szepnął mu coś na ucho, ale nie słyszałam, Harry odpowiedział mu tym samym. Zaraz zostanę żoną Harry'ego.
~Harry~
-Emily Brown czy ślubujesz Harry'emu wierność, miłość, uczciwość małżeńską i że go nie opuścisz aż do śmierci?-spytał ksiądz Emily
-Tak-powiedziała
-Czy ty Harry Stylesie ślubujesz Emily wierność, miłość, uczciwość małżeńską i że jej nie opuścisz aż do śmierci?-zapytał tym razem mnie ksiądz
-Tak-odpowiedziałem pewnie
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować Pannę Młodą-dodał ksiądz tak długo wyczekiwane dla mnie słowa, organy zaczęły grać, a ja pocałowałem moją żonę. Zgromadzeni ludzie zaczęli bić brawo, a gdy się odwróciliśmy wszyscy wstali. Gdy zaczęliśmy wychodzić zobaczyłem nie proszonego gościa,który stał przy drzwiach. Jak on mógł tu przyjść? Skąd on do cholery znał miejsce, datę i czas naszego ślubu? Muszę przyznać że dziś wyglądał inaczej niż wcześniej, miał zarost i był ubrany w garnitur, ale poza tym nic się nie zmienił. Zaczął się głupkowato uśmiechać, na co się spiąłem. Wszędzie rozpoznam te oczy i ten uśmieszek i chyba zapamiętam go do końca życia. Na szczęście Emily jest zbyt przejęta żeby go zobaczyć. Spojrzałem na Louis'a następnie na Williama, Lou dobrze wiedział o co chodzi bo kiwnął głową i zaczął się przemieszczać. My wyszliśmy przed kościół, wszyscy nam gratulowali, nie którzy sypnęli nas czymś, nie wiem co to było, ale na pewno coś to było i było to coś białego.Masa ludzi dała nam kwiaty, nie wiadomo po co i moi jak i Emily dali nam dwa prezenty.
-Czas na zdjęcia-powiedziała moja siostra
-Tak trzeba zrobić pamiątkowe zdjęcia-potwierdziła moja mama
-W sumie dlaczego by nie, będziemy mogli potem pokazać je Darcy jak dorośnie-moja świeżo poślubiona żona potwierdziła słowa mojej mamy i mojej chorej siostry
-Ustawcie się na tle kościoła-Niall robi za fotografa, zrobiliśmy jak nam kazał . Przechylał tak ten aparat że myślałem że zaraz upuści go. Zrobił nam kilka zdjęć, tak jak i inni goście-A teraz z gośćmi-jakaś zakonnica przechodziła obok nas, Niall idiota poprosił ją żeby zrobiła nam zdjęcie. Chyba miała lekkie problemy z aparatem albo ze swoim wzrokiem. To też mogło by być możliwe. Po wykonanych zdjęciach udaliśmy się do restauracji. Emily jest szczęśliwa i tak powinno być zawsze.
-To mój najszczęśliwszy dzień w życiu, czuję się jak księżniczka-powiedziała-Tylko gdzie zła czarownica?-uśmiechnęła się, chyba zły czarnoksiężnik....
-Wyglądasz jak księżniczka i czujesz się nią, a wiesz dlaczego, bo jesteś księżniczką, a złej czarownicy nie było i nie będzie-powiedziałem po czym pocałowałem moją żonę.
~Emily~
Goście się chyba dobrze bawią, wszyscy uśmiechnięci, Olivia się chyba trochę napiła... Ale co się dziwić, jest dość sporo alkoholu, a ona musi odreagować stres i różne inne sprawy. Tańcząc z Harrym od czasu do czasu zerkając jak bawią się goście, co z Darcy i jeszcze zerkając czy nasz ślub pojednał naszą rodzinę. Na salę wyjechał piękny, biały i na pewno bardzo pyszny nasz tort weselny. Wzięłam nóż do ręki
-Ty czy ja?-spytałam
-Razem-odpowiedział łapiąc mnie za dłoń i razem ukroiliśmy pierwszy kawałek,a za nami reszta gości-Nagle obok mnie pojawiło się krzesło-Usiądź-powiedział mój mąż, usiadłam na krześle a jakieś pięć metrów odemnie pojawił się mikrofon i krzesło. Na krześle usiadł Niall z gitarą, a Harry ustał przy mikrofonie. Blondyn zaczął grać na gitarze, a mój mąż zaczął śpiewać.

,,Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when your smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the cecrets that I keep
Though it makes no sense to me.

I know you've never loved the sound of your voice on tape, 
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
Bot you're perfect to me.
I won't ;et these little things slip out of my mouth..
But id it's true it's you, it's you they add up to.
I'm love with you and all these little things''

-Zapraszam wszystkich na zewnątrz-powiedział gdy skończył śpiewać, łzy z moich oczu wypływały co chwila, napisał dla mnie piosenkę i zaśpiewał ją w dniu ślubu, jest cudowny...podszedł do mnie wstałam z krzesła i mocno go przytuliłam, po czym musnęłam delikatnie jego usta.-Chodź na zewnątrz-złapał mnie za rękę i zaprowadził na zewnątrz, gdy wyszliśmy przed restauracje usłyszałam huk i błysk na niebie, gdy podniosłam głowę, zobaczyłam serce z fajerwerk, a chwilę później poczułam że ktoś odrywa mnie od ziemi, trzymał mnie idealnie jak na ten dzień.-Czas na podróż poślubną!-krzyknął, zaniósł mnie do rodziców żebym mogła pożegnać się z nimi i Darcy
-Do zobaczenia za tydzień-powiedziałam i ucałowałam córkę w głowę, mój mąż nadal niósł mnie w ramionach, zaniósł mnie do samochodu i ruszyliśmy, nawet nie wiem gdzie my jedziemy.-Gdzie jedziemy?
-Lecimy do Grecji....
__________________
Kochani przepraszam! Nawalam po prostu spierdalam sprawę, tylko mnie nie linczujcie. 
Jest teraz szkoła, a mi zależy żeby mieć jak najlepsze oceny, nie lubię się uczyć ale muszę robić prace domowe i brać udział w konkursach i projektach, przez co nie mam czasu, a do tego od kilku tygodni zmagam się z brakiem weny, nawet na polskim mam kłopot żeby coś napisać, a to było łatwością.. 
Jest kolejny rozdział, mamy ślub.... Jak wam się podobał?
Mam do was trzy ważne sprawy
1.Czy odpowiada wam taka długość rozdziałów? Może mają być krótsze? Ten akurat zajął mi 3 str w Wordzie, ale takie dobre i normalne 3-4.
2.Czy podoba się wam wygląd bloga? Może mam go zmienić i szukać nowego?
3.Chcecie aby było kolejne dziecko? Jeśli tak ile chcielibyście żeby mieli?
Więc nie przedłużam... Proszę o szczere komentarze i odpowiedzi na moje pytania :* pozdrawiam xxx

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 38

~Następny dzień~
Rano Harry wyszedł do pracy, a ja odwiedzałam z Darcy znajomych aby zaprosić ich na urodziny, a późnej poszłam z Jade i Olivia na zakupy. Chciałam wziąć jeszcze Holly, El i Perrie ale one były zajęte. Holly była w studiu, zapracowana, Perrie pojechała do babci, a Eleanor opiekowała się jakimś dzieckiem. Postanowiłam że kupię i sukienkę i coś bardziej luźnego na jutro. Muszę powiedzieć Harry'emu że jutro odwiedzają nas jego i moi rodzice, to znaczy Kate i Roger.Po południu kiedy Harry wrócił z pracy, zjedliśmy obiad i zdecydowaliśmy że pójdziemy na rodzinny spacer do parku. Lipiec, ciepło, dziś akurat słońce jak na Londyn. Usiedliśmy na ławce. Darcy spała w wózku. Poprawiłam jej czapeczkę, tak teraz sobie myślę, jak będzie wyglądać moje życie za kilkanaście lat.
-nad czym tak myślisz?-wyrwał mnie z zamyślenia głos Hazzy
-jak by ktoś mi rok temu p.owiedział że będę mieszkać z narzeczonym, córeczką w naszym domu i planować swój ślub, to bym go wyśmiła, a teraz siedzimy tu, ja, ty i Darcy
-ale wiesz że chcę mieć więcej dzieci prawda?
-więcej? To znaczy ile?
-trójkę-odpowiedział po czym pocałował mnie w skroń
-ale trójkę z Darcy, czy jeszcze trójkę
-Mi pasują dwie opcje-uśmiechnął się
-nie chcę mieć czwórki dzieci, to za dużo-już chciał coś odpowiedzieć ale uratował mnie mój dzwoniący telefon-Hallo-odebrałam telefon
-Hey Em-powiedziała po drugiej stronie Holly-Doszły mnie słuchy że robisz imprezkę z okazji naszych urodzin
-właśnie będziesz?-spytałam
-no właśnie nie, bo za jakieś dwie godziny mam lot do francji. Wiesz nagrywamy płytę, ale mam dla Ciebie prezent.
-na będziesz na naszych wspólnych pierwszych urodzinach?
-przykro mi zadzwonię jutro, prezent jest oryginalny, buziaczki-nie zdążyłam odpowiedzieć bo moja siostra się rozłączyła
~Harry~
Impreza będzie wielka! Emily nigdy takiej nie miała, tylko szkoda że nie będzie Holly. Jak by jednak była było by naprawdę nieźle, wspólne urodziny. No ale cóż nie będzie. Em nawet nie
Selfie Em, zrobione tego dnia
spodziewa się co ja jej szykuje. Pomyśleć że rok temu, jak bym zobaczył Emily powiedziałbym zapewne że niezła z niej dupa, zaliczyłbym ją i tyle. Kiedy już ją spotykałem kilka razy myślałem że jest mega wkurwiająca. Teraz siedzę z moja przyszłą żoną, moją jedyną miłością. Jutrzejszy dzień będzie nie zapomniany
-Jutro na obiad przychodzą nasi rodzice. Chyba nie pracujesz jutro, bo oni przychodzą o trzeciej-oznajmiła Emily
-Nasi rodzice?-spytałem
-Tak, impreza jest wieczorem, a oni chcą mi złożyć życzenia, zobaczyć co u nas, możemy ich również po informować o ślubie i poprosić żeby zajęli się Darcy-bystra, no nieźle
-a sumie dlaczego nie lekkie wykorzystanie rodziców nie zaszkodzi-zachichotała na mój komentarz-wracamy?-Emily lekko skinęła głową. Wróciliśmy do domu, Emily poszła się przebrać a ja w tym czasie zaniosłem Darcy do pokoiku, położyłem córkę do łóżeczka, chwilę patrzyłem się na nią i wróciłem do salonu. Moja narzeczona stała przy lodówce. Wyglądała tak gorąco... Miała na sobie białą bokserkę z dużym dekoltem i krótkie spodenki które odsłaniały jej zgrabne nogi
-kochanie nie wytrzymam do ślubu, jeśli będziesz się tak ubierać-szepnąłem jej prosto do ucha-i Ty dobrze o tym wiesz-odwróciła się do mnie
-Wiem-tym razem to ona powiedziała w prost do mojego ucha, po czym przygryzła jego płatek, zaraz potem usunęła moją dolną wargę. Cholernie się podnieciłem, mógłbym tu i teraz wziąć ją na blacie. Chciałem ją pocałować ale ta odwróciła się i zaczęła iść w stronę schodów kręcąc swoimi biodrami co doprowadziło mnie do szaleństwa-chyba jednak będziesz musiał wytrzymać-zanim zdążyłem zareagować ta zniknęła na górze
-Cholera jasna!-krzyknąłem i uderzyłem ręką w ścianę
-Nie przeklinaj!-odkrzyknęła z góry, ja nie wytrzymam do ślubu!
~Emily~
Hahahah, jestem z siebie taka dumna. Nie uległam mu, jestem genialna! Faceci są tacy naiwni. Jestem taka zmęczona, jak Darcy się obudzi niech Hazz się martwi ja mam n dziś dość. Poszłam wziąć prysznic, a potem spać, leżałam ale nie mogłam zasnąć. Usłyszałam płacz Darcy, gdy chciałam wychodzić płacz ucichł, co oznaczało że Harry jest przy niej. Po jakiś kilkunastu minutach obok mnie w naszym wspólnym łóżku znalazł się ,,wilk'' objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego torsu
-nie śpisz?-spytał-nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy
*
Druga z minutami, nasze włoskie cannelloni się piecze. Przepis oczywiście z internetu. Za jakieś piętnaście minut nasze danie powinno być gotowe, a teraz ja skończę robić sałatę. Podam sałatkę po daniu głównym, będzie ona na kształt greckiej, na bazie pomidorów,ogórków,cebuli, trochę oliwek, bazyli i oregano. Taka dość prosta, ale chyba smaczna. No i gotowa, muszę się przebrać. Dodałam jeszcze szczyptę soli, umyłam ręce i poszłam na górę się przebrać. Ze względu że ma to być tylko obiad trochę późny z rodzicami, ale obiad to ubiorę się luźniej. Weszłam do sypialni, wzięłam ze sobą z szafy miętową bluzkę, jeansy i poszłam się przebrać. Włosy związałam w luźnego kucyka na bok, dodałam trochę biżuterii i wróciłam do kuchni. Harry nakładał właśnie cannelloni na talerze. Dodałam brazylię dla ozdoby i w momencie kiedy Harry zanosił talerze do stołu rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Kate, Rogera, Anne i Robina.
-Proszę zapraszamy-powiedziałam i otoczyłam szerzej drzwi
-Wszystkiego najlepszego córeczko-powiedziała Kate, a zaraz po niej Roger-to jest prezent o nas-podała mi torebkę
-jeszcze trochę i będziesz musiała na nie założyć oddzielną szufladkę-dodał Roger zanim zdążyłam otoczyć, wyjęłam pudełeczko, otworzyłam je i zobaczyłam piękną, złotą bransoletkę i ten motylek, uwielbiam od nich prezenty, najczęściej są to bransoletki ale zawsze są niesamowite i przypominają o dzieciństwie
-jest piękna-popatrzyłam na nia i schowałam do pudełeczka a następnie do torebeczki
-no to czas na nas-powiedział Robin
-nie mieliśmy pojęcia że twoi rodzice kupią to samo-powiedziała Anne i wręczyła i zapakowane pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam równie cudowną bransoletkę. Ta była prosta, nie złota, nie srebna, ale dość prosta, miała małą kokardkę i kluczyk. Po prostu cudowna.
-cudowna, chodźcie siadajcie przygotowaliśmy pyszny obiad, mamy taką nadzieję-wszyscy usiedliśmy o stołu cannelloni chyba smakowały
-Zdecydowaliśmy się pobrać-zaczął Harry
-to już wiemy-powiedziała Anne
-Planujemy ślub, w pierwszym weekendzie sierpnia, kochamy się i tak naprawdę nie chcemy czekać dłużej-powiedział na jednym wydechu
-To szybko, zdążycie z przygotowaniami? Na nas możecie zawsze liczyć-Powiedział Roger
-Gdzie lecicie na podróż poślubną? Zostawicie u nas Darcy? Gdzie odbędzie się ślub? Masz już Emily suknię ślubną?-potok pytań wyrwał się Anne
-Mamo spokojnie-uspokoił ją jej syn-Ślub będzie w Holmes Chapel-razem z Harrym uzgodniliśmy ze tak będzie najlepiej Londyn jest zbyt tłoczny, a tam będzie spokojnie
-Tak naprawdę nic nie wiem o ślubie-przyznałam-Harry organizuje ślub ja zajmę się wyglądem wesela, a suknię ślubną będę szukać w poniedziałek
*
Obiad był udany. Jeszcze bardziej uświadomiłam sobie że mogę zawsze polegać na moich rodzicach i oczywiście na Anne i Robinie również. Cieszę się że nie długo będziemy rodziną. Będę miała długą, biała suknię, boże...będę miała męża. To jest wspaniałe. Darcy pojechała z moimi rodzicami odbierzemy ją jutro,a za jakieś 30 minut Harry zabiera mnie na moje własne urodziny.
-Chcę Ci dać teraz dwa prezenty-oznajmił mi Harry
-Dwa?
-Dwa a jeden będzie wieczorem-poruszał brwiami na co się zaśmiałam-wyjął z kieszeni pudełko-Jesteś dla mnie najważniejsza razem z Darcy, jest dokładnie taki sam jak mój, chcę abyś zawsze go nosiła, zawsze-otworzył pudełko, a ja zobaczyłam srebny naszyjnik, który przypominał mały, papierowy samolocik. W moich oczach stanęły łzy, ale nie uroniłam ani jednej,bo jestem silna
-Harry... ma nawet nasze inicjały-pocałowałam go
-Mogę?-zapytał, ja skinęłam głową, odwróciłam się do niego plecami i odgarnęłam włosy, już po chwili poczułam zimny samolocik na szyi-Teraz drugi-podniósł swoją koszulę, złapał moją dłoń i przejechał po żebrach, zobaczyłam datę 24.09.2013, data naszego poznania... Teraz z moich oczu poleciały łzy, wytatuował sobie datę naszego pierwszego spotkania na zawsze-Ej nie płacz, to ma być szczęśliwy dzień
-I jest, jesteś cudowny, wspaniały. Nie zasługuję na Ciebie-powiedziałam przez płacz
-Nie mów tak-powiedział i wpił się w moje usta-zaraz musimy wychodzić-oznajmnił
-Poprawię się, bo pewnie wyglądam jak potwór
-Seksowny potwór-wywróciłam oczami-poszłam do łazienki i delikatnie wytarłam rozmazany makijaż, pomalowałam rzęsy i sprawdziłam swoje odbicie. Miałam na sobie beżową, a właściwie kremową sukienkę, będzie ona przez pierwszą godzinę, może krócej, a później się przebiorę. Wyszliśmy z domu, udaliśmy się do samochodu, Harry odjechał. Jestem podekcytowana, a jednocześnie się martwię. On raczej nie powinien się na urodzinach. On czyli William.
-będzie dużo ludzi prawda?-nic nie odpowiedział, prostu kiwnął głową-nie powiesz mi ile będzie ludzi albo dzie jedziemy?
-Nie ee-powiedział jak dziecko-to ma być niespodzianka-postanowiłam o nic więcej nie pytać, bo i tak by nic nie powiedział. Patrzyłam przez okno, samochód zatrzymał w środku drogi.-muszę Ci zawiązać oczy-wyjął z kieszeni, czarną chustę, odkryciłam się do niego na ile było to możliwe, a potem widziałam tylko czarny material-poczułam że samochód ruszył. Niedługo później pojazd się zatrzymał, usłyszałam że drzwi zostały otworzone, a potem zamknięte, moje się otoczyły, czuję się jak dziecko, które nie może samo wyjść z samochodu, Harry odpiął moje pasy i po chwili poczułam opłacające  mnie ręce.
-mogę iść sama-powiedziałam ale niósł mnie dalej. Po jakimś czasie postawił mnie na ziemi, odsłonił mi oczy
-wszystkiego najlepszego!-krzyknął tłum ludzi, było ich dużooo, byli tu wszyscy, zaczynając od naszych wspólnych znajomych, chłopaków z dziewczynami, derek z narzeczoną, po ludzi że szkoły tanecznej. Po prostu wszyscy
*
Harry gdzieś mi zniknął. Nie mogę go znaleźć, trochę już wypiłam, ale nie jest źle mogę jeszcze troszeczkę wypić. Jestem już przebrana, mam na sobie koszule, krótki top i spodenki
-Czas na jeden z ważniejszych prezentów tego dnia!-krzyknął Harry-podał mi pudło, otworzyłam je i zobaczyłam kartkę i płytę, wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać na głos

,, Przepraszam że nie mogę być na twoich, na naszych urodzinach, ale wiesz jak jest, napisałam piosenkę, o naszych urodzinach i chcę abyś nakręciła do niej wideo 
Holly xxx''
-to co krecimy?!-spytałam i usłyszałam głośne tak

Włączy:https://m.youtube.com/watch?v=dbOhQOfy55o

Nagrywaliśmy kilka razy to samo, no może jest te nagrania trochę różnią się od siebie. Każde wygląda podobnie:śmiejemy się, śpiewamy, tańczymy, pijemy, bawimy i tak przez każde nagranie. Podeszłam do Harry'ego 
-Harry która godzina?-on wyciągnął telefon-1
-Już? Musimy wracać, rano musimy jechać po Darcy
-potem teraz się bawmy-pocałował mnie w czoło i tak zostaliśmy jeszcze godzinę, do póki nie okazało się że muszą pracownicy posprzątać i zamknąć klub. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pojechaliśmy do domu. W samochodzie śpiewałam sobie piosenkę mojej siostry, bo jest świetna i szybko wpada w ucho. Samochód był zapakowany w pudełka, kwiaty itp. Po jakimś czasie wróciliśmy do domu. Wyszłam jakoś, jakoś bo miałam problemy, ale wyszłam. Zdjęłam koszule i poszłam do kuchni poczym usiadłam na blacie i wzięłam butelkę z blatu i zaczęłam pić, to nie higieniczne ale nie myślę. Takie piłam że się oblałam. Harry przyszedł do kuchni
-co zrobiła moja księżniczka?
-oblałam się-zachęciłam go żeby podszedł do mnie i pocałowałam, jednak przypomniałam sobie o moich słowach. Szybko zaskoczyłam z blatu żeby nie zaszło za daleko.-zero seksu do ślubu!-krzyknęłam i pobiegłam na górę, wziąć prysznic. Po prysznicu ubrałam się i poszłam do łóżka. Harry na mnie czekał, położyłam się odkreciłam się do niego plecami
-chodź-powiedział i położył rękę na moim bierze
-nie Harry, zero seksu już Ci powiedziałam, a pozatym idź się umyć, z brudasem nie będę spała!-wyłoniłam go z łóżka a sama odpłynęłam do krainy morfeusza
______________________
Hey kochani, chciałam aby ten rozdział byl idealny, długi, romantyczny, a wyszedł chujowo. Nie miałam weny i dupa. Proszę oszczere komentarze bo moim zdaniem jest do dupy

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 37

~Harry~
Ten skurwiel to jej ojciec. William jest ojcem Emily! Wiedziałem że Em jechała po Darcy, która została porwała przez Lucy, że ona ma domek, ale nie miałem pojęcia że znajdę tam też Holly. To jest nie wiarygodne! Ale dlaczego teraz? Jak by chciał je porwać zrobił by to wcześniej. Więc dlaczego teraz? Może liczył na pieniądze. Holly zaczyna robić karierę w muzyce. Em tańczy wygrała program i pieniądze do tego sesje. Na stówę chce pieniędzy. Wybrałem numer Zayn'a, który miał się zająć nim.
-Zayn sprawy się skomplikowały.
-zanim mi to powiesz to musisz wiedzieć no em... że William no zwiał. Kurwa sorry, nawet nie mam pojęcia jak to się stało
-co kurwa?! Masz go znaleźć! To jest ojciec Em! Masz go znaleźć-nie czekałem na odpowiedź po prostu się rozłączyłem. Spojrzałem na kalendarz. Cholera 24 w sobotę jest jakiś bankiet. Poszedłem do salonu gdzie siedziała Emily, a na rękach miała naszą córeczkę
~Emily~
Siedziałam w salonie na kanapie oglądając film i trzymając Darcy na rękach, powoli zasypiała
-Emily w sobotę 22 jest jakiś bankiet idziemy czy wolisz zostać w domu?-22? Przecież jeszcze wczoraj był 1 lipca
-22 w sobotę?-on tylko pokiwał głową, boże zapomniałam o własnych urodzinach-Tyle się działo że zapomniałam
-ale o czym?
-o moich własnych urodzinach-jestem kretynką. Jak można zapomnieć o własnych urodzinach?
-zrobimy wspaniałe urodziny zobaczysz zaprosimy wszystkich.
-Ale wszystkich? Wystarczy zaprosić chłopaków z dziewczynami, Holly, Jade, Olivie i starczy. Nie chcę dużych urodzin
-oj kochanie, w końcu 20 lat ma się tylko raz
-al..-próbowałam zaprzeczyć
-no cóż dobrze, skoro tak bardzo chcesz ale i tak zrobimy wspaniałe urodziny zobaczysz
-a jaki dziś dzień tygodnia?-nawet nie wiem jaki dziś dzień tygodnia, naprawdę jestem kretynką i idiotką
-czwartek-do urodzin zostały tylko dwa dni,o boże...
-spokojnie ja się wszystkim zajmę-jak by czytał mi w myślach, to nie wróży nic dobrego-zaniosę ją-powiedział cicho Harry. Dałam mu ostrożnie Darcy na ręce i już po chwili go nie było. Tak szybko jak znikł mi z oczu, tak szybko był obok mnie na kanapie, objął mnie ramieniem i oglądaliśmy zapisaną Ekipę z NewCastle
-Harry myślałeś może nad datą slubu?-zapytałam dalej oglądając
-Chcę wziąć ślub jak najszybciej
-Może środek sierpnia?-spytałam cicho, obawiając się jego reakcji, może to za szybko?
-myślałem raczej o początku sierpnia-spojrzał w telefon-świetnie 2 wypada w sobotę co sądzisz?-sięgnęłam po telefon spojrzałam w swój telefon i zaczęłam liczyć dni
-tak szybko? Przecież to za niecałe dwa tygodnie
-myślałem że mnie kochasz i że chcesz być moją żoną
-oczywiście że Cię kocham nawet nie wiesz jak bardzo i chcę być twoją żoną, ale czy zdążymy z przygotowaniami?
-ja się wszystkim zajmę-jak zwykle-Ty zajmiesz się ceremonią-no
dobra może być. Cały wygląd-tak Cie kocham. Jesteś całym moim światem, jesteś wszystkim. Potrzebuję Cię. Chcę każdego dnia zasypać przy tobie i następnego dnia budzić się przy tobie z jeszcze większą miłością o ciebie-jak to mówił poczułam motyle w brzuchu, to było piękne
-wymyśliłeś to?-spytałam z ciekawości
-może-odpowiedział a ja chwyciłam jego twarz w dłonie i musnęłam jego wargi. Tym razem to ja prosiłam o wejście. Rozchylił wargi, wpuszczając mój język do środka. Spokojny, czuły, romantyczny pocałunek zamienił się w namięty i lekkiej agresji. Oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza, Harry szybko posadził mnie na swoich kolanach i wpił się w moje usta. Byliśmy najbliżej siebie jak tyko się dało ale chcieliśmy być jeszcze bliżej. Nasze klatki ocierały się o siebie, biodra stykały a usta były złączone. Całowaliśmy się szybkoi zachłanie jak by ktoś miał nam to przerwać. Niczego nieświadoma poruszyłam bodrami, a z ust Harry'ego wyrwał się cichy jęk. Widząc że sprawiam mu przyjemność zaczęłam ponownie biodrami, teraz czułam wyrazie jego erekcję w spodniach, z jego ust wyrywały się jęki. Włożył ręce pod moją bluzkę i nawet nie wiem kiedy wylądowała na podłodze. Harry całował moja szyję, a ja wplotłam palce w jego loki. Kiedyjego ręce powędrowały do moich spodenek w mojej głowie zapaliła się czerwona lampeczka.
-Harry przestań-odepchnęłam go od siebie, na jego twarzy było widać zdziwienie, niezadowolenie-Darcy śpi, dopiero co usneła-on tylko pokiwał głową na znak że się że mną zgadza. Cmoknęłam go w czoło, nos, brodę, prawy, lewy policzek i usta, po czym wróciłam na miejsce na którym wcześniej siedziałam, ubrałam się i przez myśl przebiegła mi pewna myśl-a i zero seksu do nocy poślubnej
-Co?! Ale skarbie...
-zero seksu, a jeśli pójdziesz na dziwki zapomnij-uśmiechnęłam się chytrze i poszłam na górę. Zauważyłam że drzwi do jego gabinetu są otwarte. To dziwne ale byłam tam tylko raz żeby poinformować mojego przyszłego męża że ma gościa. Wyszłam do środka. Drewno, drewno, drewno. Drewniane drzwi, drewno na szafach, drewno na biurku. Podeszłam do jego biurka, po
Zdjęcie na biurku Hazzy
czym usiadłam na czarnym, obrotowym krześle jest bardzo wygodne. Na biurku znajdowały się standardowe rzeczy. Laptop, jakiś notatnik, papiery, nawet sterta papierów, długopisy,lampka i nasze wspólne zdjęcie. Pamiętam kiedy je robiliśmy Harry powiedział że chce mieć ze mną jak najwięcej zdjęć, żeby za dziesięć lat zobaczyć czy się zmieniliśmy. Wpatrywałam sie w nie jeszcze chwilę, odstawiłam je i teraz zobaczyłam wielki, czarny fortepian. Jak ja mogłam go nie zauważyć? Ostatnio dużo rzeczy nie zauważam i nie pamiętam więc czemu ja się sobie dziwię. Podeszłam do fortepianu i zaczęłam naciskać kilka przypadkowych klawiszy. Nie umiem grać. Spojrzałam na kartki które były przede mną.

I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time

I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Sielence and sound
Did they ever each other tight like us?
Did they ever fight like us?

W tym momencie drzwi do gabinetu się otworzyły, a ja odskoczyłam od instrumentu. Do środka wszedł Harry
-zagrać Ci-spytał podchodząc bliżej, kiwnęłam głową, po czym usiadłam obok niego. Po chwili pomieszczenie wypełniła piękna, wolna i spokojna melodia a zaraz za nią niesamowity, mocny ale równie spokojny głos

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till te end
Nothing can come berween
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come berween
You and I
Oh, You and I

W moich oczach zgromadziły się łzy. Tak pięknie zaśpiewał ten krótki kawałek, że nie wytrzymałam. Jedna łza się wydostała, a potem jeszcze jedna. Popłynęły tylko dwie, dwie duże, które wyrażały tyle uczuć. Przytuliłam się do Harry'ego. Nie chciałam go puść. Jest tylko mój. Jest moim narzeczonym, przyszłym mężem i ojcem mojej córki
-Kocham Cię-powiedziałam cicho
-Ja Ciebie bardziej-odpowiedział i pocałował mnie w głowę
-Nie to ja kocham Cie mocniej i bardziej-podniosłam na niego wzrok i złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku
_____________________
Hey misie! Mamy kolejny rozdział. Jak wam się podobał? Moim zdaniem nie jest najgorzej aczkolwiek mogło by być lepiej. Trochę inaczej go sobie wyobrażałam. Proszę o szczere komentarze. Dziś był początek roku :/ nasza księżniczka (dyrektorka) wzięła nas na dwór, a ja byłam ubrana w spódniczke, bluzkę i sweterek. Było mi tak zimno... a u was jak? Cieszycie się na nowy rok szkolny? Może macie jakieś postankwienia? Ja postanowiłam że w tym roku wezmę się zaostro za Angielski i Geografię bo babki powiedziały że z Angola mogłam mieć 6 a z Gegry 5. No dobra nie przynudzam :) życzę udanego roku szkolnego

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 36

~Następny dzień, Harry~
Wczoraj za nim dojechaliśmy do domu odwieźliśmy Holly, a gdy wróciliśmy było już późno i nie chciałem dręczyć Emily. Dziewczyny były w strasznym stanie. Nic nie mówiły, nie płakały, tylko siedziały i wpatrywały się w drogę. Co tam się właściwie stało?! Gdy się obudziłem Em jeszcze słodko spała. Wstałem jak najostrożniej, wziąłem spodnie,koszulkę,ubrałem się i poszedłem do Darcy. Mój kwiatuszek spał. Ucałowałem ją w czółko i poszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki-pusta. Cholera. Wziąłem portfel, kluczyki, ubrałem buty i pojechałem do najbliższego sklepu, oddalonego o jakieś 10 minut lub krócej. Kupiłem potrzebne składniki między innymi bitą śmietanę, truskawki, tylko nie myślicie o niczym nie moralnym. Nie mógł bym, a może? Na samą myśl na moją twarz wkradł się uśmiech. Zapłaciłem z zakupy i wszyłem że sklepu. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Jechałem szybko zresztą tak jak zawsze. Po kilku minutach byłem już w domu. Od razu zabrałem się za robienie śniadania. Wziąłem patelnie rozbiłem kilka jajek,dosypałem szczyptę soli i zacząłem mieszać. Na drugiej patelni zacząłem smażyć bekon. Lubię gotować, sprawia mi to przyjemność. Większość facetów myśli że to właśnie kobieta powinna gotować, ale my powinniśmy pomagać naszym kobietom. Jeśli nie w gotowaniu to w czymś innym, aby ulżyć im
chodź trochę. Wyłożyłem wszystko na dwa talerze,nalałem jeszcze kawy do dwóch filiżanek i poszedłem na górę obudzić moją księżniczkę. Gdy weszłem do sypialni, zobaczyłem że Emily już nie śpi, nawet jest ubrana, ale leży plackiem na łóżku. Jej włosy spadały na jej twarz. Wyglądała tak słodko, uroczo i przepięknie. Podszedłem do niej i dałem jej buziaka.
-A księżniczka to nie zejdzie na śniadanie?-spytałem
-A czy nie można zamówić śniadania do łóżka?-uniosła jedną brew, pokiwałem przecząco głową głową-Dlaczego?
-To znaczy można, ale raz że mi się nie chce a po drugie mogłabyś wyjść już z tej sypialni skoro i tak nie śpisz-szybko zamknęła oczy
-Śpię-odpowiedziała
-Właśnie widzę-uśmiechnąłem się-Jak chcesz mogę cię zanieść
-To zanieś-westchnąłem, po czym wziąłem ją na ręce niczym świeżo upieczony mąż niosący pannę młodą-Uważaj-powiedziała kiedy schodziliśmy ze schodów. Specjalnie szedłem wolno. Udałem że tracę równowagę-Nie pość mnie!-krzyknęła, ja się tylko uśmiechnąłem i szybko zeszłem ze schodów, po czym postawiłem moją księżniczkę na podłodze-Idiota!-uderzyła mnie z pięści w ramię, ja się za nie złapałem wymalowałem na twarz grymas i udałem że boli-Jeszcze więszy idiota!
-ale kochany, cudowny i przystojny idiota-poprawiłem ją odsuwając jej krzesło przy stole gdzie czekało na nas śniadanie, Emily tylko uśmiechnęła się-Smakuje?-spytałem kiedy jadła swoją porcję śniadania.
-yhm... jest pyszne-powiedziała z pełną buzią, więcej o nic nie pytałem. Resztę śniadania dokończyłem i co chwilą zerkałem jak Em pochłania jajecznicę-Harry...zaczęła kiedy skończyła jeść-Harry chcę wziąć ślub zanim mi albo Tobie coś się stanie
-kochanie nic Mi, ani Tobie się nie stanie
-Ale ty mnie nie zrozumiałeś. Chcę wziąć ślub-powiedziała ostatnie zdanie bardzo wolno-jeśli Tu nie chcesz,lub uważasz inaczej to ja nie chcę naciskać, ale ktoś może sobie pomyśleć że zaręczyny były już dawno a więc kiedy ślub?
-Masz całkowitą rację kochanie. Jeszcze dziś zajmiemy się przygotowania do naszego ślubu-zaskoczyła mnie ale ma naprawdę rację. Ja ją kocham, ona mnie, mamy wspaniałe dziecko a nie mamy ślubu. Jak to wygląda?-a dlaczego zaczęłaś tą rozmowę, oprócz tego że nie chcesz żeby nam się coś stało, ktoś Ci coś powiedział?
-nie miałam sen
~Emily~
-sen?-zapytał zdziwiony, pokiwałam głową-i co w nim było?-przypomniałam sobie mój sen zaczęłam mówić:

Wyjrzałam dyskretnie przez okno. Wszyscy już na mnie czekali, on również. Jednak z okna nie mogłam go zobaczyć, pewnie jest tak samo zdenerwowany jak ja.
-już czas-w pokoju pojawił się Roger, podszedł do mnie bliżej-jestem taki z ciebie dumny. Pamiętam jak uczyłem jeździć Cię na rowerze, te twoje pierwsze wywrotki, a potem płacz. Pamiętam jak razem z Kate i Jade chodziliśmy do parku, a ty razem z Jade bawiłyście się liśćmi-jego oczach pojawiły się łzy nie chciałam żeby płakał w tak pięknym dniu
-ej nie płacz, bo ja zaraz też będę
-masz rację. Wyglądasz pięknie-miałam na sobie niesamowitą sukienkę, była biała,długa wyglądałam jak księżniczka i tak się czułam. Moją głowę zdobił biły welon, panna młoda. To naprawdę ja- Harry ma wielkie szczęście. Nawet nie wiem kiedy ty tak mi
wyrosłaś. To co idziemy?
-idziemy-uśmiechnęłam się, razem z Roger'em wyszliśmy z domu. Było pięknie, plaża, biało turkusowe miejsca dla gości, taki sam stoliczek, przy którym czekał ksiądz. Do tego dużo kwiatów, dywanik po którym szłam a na nim białe płatki róż i on. Harry. Mój narzeczony a za chwilę mąż. Stał tam. Czekał na mnie. Po jego prawej przy prawym słupku czekały: Holly, Olivia, Jade i Gemma. Po jego lewej, przy lewym słupku czekali: Louis, Zayn, Liam i Niall. Roger doprowadził mnie do ,,ołtarza''. Harry złapał mnie za rękę. Ksiądz zaczął przemawiać. Bla, bla, bla...
-Czy ktoś z tu obecnych jest przeciwny niech powie teraz lub zamilknie na wieki
-ja jestem!-usłyszałam głos. Wszyscy spojrzeli w miejsce skąd pochodził głos. Mój ojciec. Tylko nie on. Trochę się zmienił. Miał teraz wąsy i lekką bródkę. Miał na sobie pomarańczowy kombinezon. Podszedł do nas i nagle w jego dłoni pojawiła się broń. Wymierzył ją w stronę Harry'ego i nacisnął spust.
-Nie!-rzuciłam się do Harry'ego, spojrzałam na niego, teraz celował we mnie. Teraz też nacisnął spust. Poczułam ukucie w piersi a potem wielki ból. Sukienka była cała czerwona, a ja czułam jak moje oczy powoli sie zamykają. Usłyszałam jeszcze kilka strzałów, następnie krzyk. Dalej tylko ciemność...

-Twój ojciec? Roger?-spytał zdziwiony Harry, kiedy skończyłam opowiadać mój sen
-Nie, bo wczoraj ja i Holly dowiedziałyśmy się kto jest naszym ojcem. Prawdziwym ojcem.
-kto?-poczułam wielką gulę w gardle
-William jest moim ojcem!-krzyknęłam a z moich oczu popłynęło kilka łez-uwierzysz? Przecież to niemożliwe-teraz zaczęłam się śmiać, ale to był śmiech bólu,rozpaczy
-co?! To...
-nie możliwe-dokończyłam za niego-a jednak. On jest moim pieprzonym ojcem a Lucy jest moją pieprzoną, przyrodnią siostrą! Powiedział zabił moją mamę za to że go zostawiła i że nas oddała rozumiesz?!-krzyknęłam, z moich oczu leciały łzy,usłyszałam płacz. Aniołek się obudził. Po raz pierwszy spała całą noc. Pobiegłam na górę, do pokoju Darcy. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Po chwili pojawił się obok mnie Harry.
-Będzie dobrze-powiedział cicho, chciałam powiedzieć że nie będzie dobrze, ale nie zrobiłam tego, on przytulił mnie i pocałował w głowę...
Czytasz=Komentujesz
____________________
Hey misiaczki! Mamy kolejny rozdział! Jak wam się podoba? Proszę o szczere komentarze. Jak podoba się wam nowy wygląd bloga? Został tylko tydzień wakacji. Cieszycie się, bo ja jestem tym faktem załamana. Do której klasy idźcie po wakacjach?

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 35 cz. 2

Harry Kochanie,
Strasznie cie przepraszam. Niedługo potem jak wyszedłeś dostałam paczkę w której był list (jest obok możesz go sobie przeczytać) i telefon. Ci porywacze chyba nie są zbyt inteligentni, bo kazali włożyć do telefonu moja kartę, więc możesz mnie znaleźć. Jadę do Nottingham, po naszą księżniczkę. Gdyby coś mi się stało wiedz że Cie kocham.
Emily xxx
P.S. pożyczyłam twojego Lexus'a kocham Cię

-Kurwa!-kurwa, kurwa, kurwa! Dlaczego do cholery!?Jeszcze pieprzony telefon dzwoni-czego Zayn?
-Ta cała Lucy miała babkę i ona zapisała jej dom, który jest...
-W Nottingham?!-dokończyłem za niego
-Skąd ty o tym widziałeś?-spytał zdziwiony Zayn
-Em zostawiła mi dwa listy, jeden który dostała i jeden napisany przez nią i tak ona pojechała do Nottingham!
-o kurwa!-no właśnie!
-zbieraj Nialla' i Liam'a i przyjeżdżajcie
~Emily~
Dwu godzinna jazda po córkę dobiegła końca jakieś 15 minut temu. Jestem już w Nottingham, jeżdżę po mieście i czekam na kolejny sms, gdy usłyszałam dźwięk nowej wiadomości szybko zatrzymałam samochód i wzięłam do ręki telefon o ile można to nazwać telefonem
,,Jak uroki Nottingham? Córcia chyba śpiąca, pozdrowić ją? Za tobą jest samochód,'' spojrzałam w lusterko, faktycznie stoi ,, z którego właśnie wysiada mężczyzna'' o kuźwa ,, wsiądzie do ciebie do samochodu, nie zadawaj mu żadnych pytań, o nic nie proś, bo zostanie Darcy ukarana, słuchaj się go. Jeszcze chwila i się zobaczymy suko xxx'' teraz mężczyzna otworzył drzwi pasażera, nie mogłam zobaczyć jego twarzy, bo miał na sobie czarny kaptur do tego czarną czapkę. Czyjemu nie jest za gorąco?
-jedź prosto, na skrzyżowaniu w prawo-powiedział ozięble, jego głos jest mocno pokryty chrypą, albo ma chore gardło, albo po prostu ma już taki głos. Co chwila mówił mi gdzie mam jechać.-Teraz w lewo, gdy miniesz 3 domek zatrzymaj się-tak jak mówił tak zrobiłam, wjechałam na teren prywatny. Stał tam domek.Nie duży, drewniany, chodź powoli się rozpadał. Musiał być stary. Gdyby go jakoś odmówić był by ładny.-wysiadaj-wysiadłam z samochodu, gdy szłam w stronę domku mężczyzna założył mi coś na głowę. Potem nic nie widziałam, ale doskonale słyszałam, prowadził mnie-3 schody-weszłam powoli, a on musiał otworzyć drzwi bo słyszałam skrzypienie. Szliśmy dalej
-Witaj suko-usłyszałam kobiecy głos
-Zaprowadź ją do reszty-powiedział jakiś inny mężczyzna, reszty? jakiej reszty do cholery?! facet prowadził mnie dalej. Weszliśmy do jakiegoś pokoju, posadził mnie chyba na krześle i potem poczułam jak coś ściska mi stopy, a następnie ręce. Następnie wyszedł, zostawiając mnie z czymś na głowie.
*
Minęło trochę czasu, może 15 minut a może 25, nie mam zielonego pojęcia ale wtedy usłyszałam
skrzypienie,czyli ktoś wszedł do środka. Były to ciężkie kroki pewnie mężczyzny i stuk obcasów, kobiety. Ktoś do mnie podszedł i zdjął mi worek z twarzy, przede mną stał mężczyzna który po chili odszedł do kobiety. Mężczyzna był straszy od dziewczyny o dobre kilkanaście lat. Miał on kilka zmarszczek, ale były dość dobrze zatuszowane, jednak mam dobry wzrok i takie rzeczy widzę. Był ubrany w koszulę i jeansy Dziewczyna była bardzo ładna, miała jasno brązowe włosy, niebieskie oczy, a na sobie sukienkę. Jego dziewczyną chyba nie jest, po za tym dostrzegam w nich jakieś podobieństwo. Zapewne te oczy, tak samo niebieskie, pewnie jego córka. Drzwi znów się otworzyły, tym razem zobaczyłam siostrę, posadzili ją na krześle, związali jej nogi i ręce
-Holly?-spytałam z przerażeniem
-Emily?-była tak samo zdziwiona jak ja-Darcy jest w innym pokoju
-Jak się czuje?
-Nie najgorzej-odpowiedziała
-Już koniec! Zamknijcie się!-krzyknęła dziewczyna nie wiele starsza od nas
Robiłam sama. Chyba jest dobrze :)
-To nie jest właściwy czas na pogaduszki-uciszył nas mężczyzna jest chyba troszkę milszy, co nie zmienia w cale faktu że porwał Darcy, mnie i Holly-Zastanawiacie się dlaczego. Darcy niczemu nie jest winna. Wyjaśnię wam to, ale zacznijmy od początku. Witajcie dziewczynki, jestem William. Wy naprawdę jesteście jak dwie krople wody, tak samo piękne, te oczy, włosy. Tak samo piękne jak matka- kompletnie zamurowało mnie
-Zostałam adoptowana, ja nie mam prawdziwych rodziców!-krzyknęłam
-Jak ona mogła was oddać?-chyba głuchy bo nic nie odpowiedział-śliczne, piękne, utalentowane, do tego bliźniaczki, jak dwie krople deszczu. Holly masz taki cudowny głos, a Emily tańczysz z taką lekkością. Talenty chyba też odziedziczyłyście po macce
-Zamknij się do cholery! My nigdy nie miałyśmy rodziców!-krzyknęłam po raz kolejny
-Charakterek chyba po mnie-co?!
-Po tobie?!
-Tak, po mnie. O tuż jestem waszym ojcem, a to-zwrócił się do dziewczyny-jest wasza siostra
-Jak? Przecież to nie możliwe-odezwała się Holly
-Możliwe. Wasza matka była tak samo piękna jak i wy. Kochałem ją, a ona mnie. Urodziła Lucy, po porodzie, popadła w depresję. Wyszła z niej. Potem zaszła w ciąże. Zbliżał się termin porodu, gdy pewnego dnia wróciłem z pracy już jej nie było. Zabrała swoje rzeczy i uciekła, zostawiła mnie i Lucy. Jak się potem dowiedziałem, przebywała w Londynie, gdzie was wydała na świat i porzuciła. Chciałem żeby spotkała ją kara za to jaką podłą suką się okazała, jednak nie chciałem jej zabić. Uderzyłem ją dwa razy i popchnąłem, a ona upadła, nie żyła.
-Jak możesz!? Jesteś mordercą!-wykrzyczałam mu prosto w twarz, on mnie uderzył w twarz
-Zamknij się i nie przerywaj ojcu!
-Nie masz prawa się tak nazywać!-kolejny raz mnie uderzył, tym razem dużo mocniej, a z moim oczu popłynęło kilka łez
-Chciałem was poznać i sprawdzić, czy jesteście takimi samymi sukami jakimi ona była. Harry zatrudnił Lucy do firmy, dzięki czemu miała większy dostęp do informacji do Emily, po czym zaprzyjaźniła się z Holly
-Ufałam Ci! Zwierzałam! Opowiadałam o moim życiu, o Em!-tym razem to Holly podniosła głos
-Widzisz siostrzyczko takie życie-powiedziała z bezczelnym uśmieszkiem
-Zaraz wracamy, pójdziemy na spacer jak prawdziwa rodzina-oboje wyszli zostawiając nas same
-Myślisz że to nasz ojciec?-spytała mnie Holly
-Na to wygląda-odpowiedziałam próbując wyciągnąć telefon w tylnej kieszeni moich spodni. Było ciężko ale w końcu go wyciągnęłam-Pomóż mi mów czy dobrze wciskam przyciski-odkręciłam krzesło tak że teraz byłam tyłem do Holly. Wcisnęłam boczny przycisk żeby napisać sms
-Co chcesz mu napisać?
-Żeby się pośpieszył-powiedziałam po czym zaczęłam wciskać przyciski
-Troszkę w lewo-siostra zaczęła mnie naprowadzać
~Harry~
-Liam szybciej! Czy ty do jasnej cholery musisz zawsze tak ostrożnie jeździć?!
-Zatrzymaj się!-krzyknął Zayn
-Po co!?
-Zobaczysz, zatrzymaj się!-Liam się zatrzymał, Zayn wysiadł i otworzył drzwi Liama-Zamiana-Liam wysiadł, a jego miejsce zajął Mulat, Payne usiadł na miejscu pasażera.
-Wy nigdy mi nie dajecie prowadzić
-Hmmm.. Pomyślmy dlaczego? O może dlatego, że gdybyś ty prowadził na akcjach, już dawno siedzielibyśmy w pudle!-krzyknął blondyn obok mnie. Nagle mój telefon zawibrował

Od Emily:
Pospiesz sie, jestem z Holly, Darcy jest obok, pospiesz sie
Do Emily:
Kochanie już jadę, jestem blisko
-Zayn gazu. Dostałem sms od Em, musimy sie pośpieszyć
~Emily~
Byliśmy za domem. Powiedział że Lucy ma nas zostawić samych, że on musi nam wszystko sam wytłumaczyć.Obejmował nas swoimi łapskami, w końcu Holly wulkan wybuchła
-Nie jesteśmy twoimi córkami! Nawet jak byśmy były, nie masz prawa! Zabiłeś nasza matkę! Porywasz nas, a potem niczym królik z kapelusza bredzisz że jesteś naszym ojcem! Gówno prawda!-chyba się wkurzył
-Jak ty śmiesz tak do mnie mówić-puścił mnie-Jestem twoim ojcem
-Gdybyś nim był nie porwał byś nas i Darcy! Jesteś chujem a nie ojcem!-podniósł na nią rękę
-Zostaw ją!-krzyknęłam kiedy on uderzył Holly w twarz, próbowałam go jakoś odciągnąć, ale on mnie popchnął i wylądowałam na ziemi. Kiedy on podniósł po raz kolejny rękę na moją bliźniaczkę, ja wzięłam kamień do ręki szybko wstałam i uderzyłam go kamieniem w głowę. Chyba uderzyłam w niewłaściwe miejsce i niezbyt mocno, bo on tylko był oszołomiony, puścił Holly i zaczął się kołysać. Wykorzystałam chwilę i pociągnęłam moją ,,kopią''-Musimy uciekać-biegłyśmy w stronę domu
-Złapię was wy małe suki!-biegł za nami, wybiegłyśmy na drogę. Byłyśmy na otwartej drodze, Holly się
właśnie przewróciła, był od nas jakieś siedem metrów, nagle usłyszałam strzał, najpierw jeden potem drugi.
Holly nie mogła wstać. Myślałam że to on w nią strzelił, gdy siostra się podniosła, chciałyśmy biec, gdy mnie oplotły od tyłu czyjeś ramiona. Nie były takie obleśne i zimne jak jego. Tylko ciepłe i opiekuńcze. Odwróciłam się, moim oczom ukazał się Harry
-Harry-powiedziałam i wtuliłam sie w niego, zaczęłam płakać
-Jestem-powiedział cicho, spojrzałam na niego, trzymał moją twarz w swoich dużych dłoniach przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy, po czym wpił się w moje usta, oderwałam się na niego. Spojrzałam na Holly, uśmiechnęła się, zerknęłam na Williama, który leżał na ziemi, na jego plecach była noga Liama do tego Nill ubezpieczał swojego kolegę, a z jego ramienia sączyła się czerwona krew
-Darcy!-krzyknęłam i pobiegłam w stronę domu. Gdy dobiegłam zobaczyłam Zayn'a trzymającego Lucy a tuż przy jej skroni pistolet i Louisa wychodzącego z domu, a  na jego ramionach mojego aniołka-Kochanie-wzięłam od niego Darcy, otarłam z policzków łzy i pocałowałam go i Mulata w policzek. Do nas dołączyła Holly
-Zbieramy się stąd-powiedział Harry po czym ruszyliśmy do samochodu. Gdy już byliśmy przy aucie, zobaczyłam jak Liam prowadzi Williama
-I tak was dorwę suki!-krzyknął
-Zaopiekujcie się nimi-dodał mój narzeczony i odjechaliśmy z pod tego domu. Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. Teraz liczy się tylko rodzina i przyjaciele. Harry, Darcy, Holly, Jade, Olivia i cała reszta
_________________
Przepraszam że tak długo, ale jestem taką idiotką, kretynką, gapą i ciamajdą, że przez przypadek usunęłam część 1 i musiałam ją jeszcze raz pisać, wiec jest ona teraz inna iż wcześniej. Jest kilka poprawek, więc możecie ją przeczytać. Mamy drugą część! Byliście na takie coś przygotowani?!Taka tam moja wyobraźnia xd. Już mówię że to nie jest koniec i żeby nikt mi tak nie myślał! Jeszcze trochę powinno się dziać :) Kocham was i czekam na komentarze. Odnośnie komentarzy, jest ich mało (nie wiem czy to spowodowane wakacjami, czy czymś innym) więc kolejny rozdział pojawi się jak będzie co najmniej 6 komentarzy!